Komentarze: 1
Obciąganie kolesiowi w ciemnej sali kinowej to żadna dla mnie rewelacja.
Obciąganie w biały dzień, w samochodzie, na zatłoczonym parkingu przy hipermarkecie, to dopiero coś...
Obciąganie kolesiowi w ciemnej sali kinowej to żadna dla mnie rewelacja.
Obciąganie w biały dzień, w samochodzie, na zatłoczonym parkingu przy hipermarkecie, to dopiero coś...
Umawianie się do kina z KE jest równoznaczne z umawianiem się na seks. Lubię się pieprzyć z nim, gdyż fizycznie odpowiada mi pod każdym względem. Jest tak śliczny i pociągający, że na sam jego widok mam mokro w majtkach.
Kiedyś, w chwili totalnego zaniku rozumu, nazwałam go swoim „fuck buddy”. Strasznie się wkurzył. Był obrażony, że traktuję go instrumentalnie.
- A Ty nie traktujesz mnie instrumentalnie? Przecież się pieprzymy. Nie ma między nami uczucia.
- Zawsze, gdy jestem z kobietą, to jest jakieś uczucie. Przecież nie jest to jakieś chamskie rżnięcie.
I w sumie tu ma rację. Nie jestem jego jedyną kochanką. Nie pytam ile ich jest, ale jest dużo. Nie przeszkadza mi to, przecież nie jesteśmy razem. Ale, gdy już jesteśmy we dwoje, traktuje mnie, jakbym była jego największą i jedyną miłością. Długo się pieścimy, przytulamy, całujemy, muskamy, dotykamy...Długo się kochamy, by potem znowu się do siebie wtulać. ”Obejmij mnie mocniej. Przytul mnie. Mocniej mnie przytul”, mówi, gdy uprawiamy seks.
I tak jest mi dobrze. Nie mam kaca moralnego na drugi dzień. Nie czuję się, jak tania dziwka. I określenie „fuck buddy” kompletnie do KE nie pasuje.
Wczoraj byłam dzika. Na ruchliwym parkingu przy kinie całowaliśmy się namiętnie, oparci o samochód. Ściągnęłam stringi – przechodnie mogli zobaczyć je zawinięte wokół moich kostek. A KE palcami doprowadzał mnie do rozkoszy. I mimo że miałam sukienkę, doskonale było widać, gdzie jest jego ręka. Penisem pocierał mój wzgórek, rękami błądził po całym ciele. Ktoś się na chwilę zatrzymał, odwróciłam się, spojrzałam mu w oczy dając do zrozumienia, aby sobie poszedł i wróciłam do całowania ucha KE. A jego palce były coraz głębiej, a ja coraz głośniej.
- Wejdź we mnie.
- Tu?
- Tak, chcę tego. Zróbmy to tu.
- Słuchaj, ja już jeden mandat mam za uprawianie seksu w miejscu publicznym.
- Ale ja nie mam...
- Pojedziemy gdzie indziej
Wsiedliśmy do samochodu. Dalej się całowaliśmy, mocno rozchylił moje uda, na które centralnie padało światło parkingowej lampy. Właściciel sąsiedniego auta zajrzał do środka. To mnie jeszcze bardziej nakręciło.
- Możemy pojechać do X. Ale to daleko.
- Ale ja nie chcę tego robić w ukryciu. Chcę, aby nas ktoś mógł zobaczyć.
- Następnym razem. Chodźmy teraz do Ciebie.
Siedział na necie, coś robił. Położyłam się na łóżku, rozchyliłam nogi. ”Chodź do mnie”. Krótko się całowaliśmy, nie wytrzymałam.
- Wejdź we mnie.
- Już?
Tak, już. Ale wolno. Dziś zróbmy to wolno...